czwartek, 20 grudnia 2012

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 4-go miesiąca.

Zwierzak potrafi:
- śmiać się w głos
- miauczeć jak kotka w rui 
- sięgnąć po zabawkę, leżąc na brzuchu
- uchwycić zabawkę obiema rączkami, leżąc na pleckach
- pić z kubka "niekapka" (no... prawie)
- wkładać przedmioty do buzi
- robić bańki ze śliny
- obracać się z plecków na boki
- wtulać się w rodziców, kiedy jest na rączkach
- drapać prześcieradło (umiejętność nabyta przed kilkoma minutami)

Zwierzak jest:
- ciężki tak, że w łokciach trzeszczy (waży 8,5 kg) !
- zaszczepiony po raz trzeci
- coraz bardziej komunikatywny
- i absorbujący  

Zwierzak ma:
- parcie na siadanie
- parcie na pełzanie
- brytyjski paszport
- cycki, odznaczające się z pod ubrań
- 24-letnią Mamę (od dwóch dni )
- dwa pieprzyczki 

Ponadto:
- nosi ubranka na 6-9 miesięcy
- kąpie się w dorosłej wannie
- śpi z Mamusią (póki co, nauka spania w łóżeczku poszła się gwizdać)

wtorek, 11 grudnia 2012

II II II II II

czyli dwie kreseczki razy pięć.

Bo właśnie tyle testów ciążowych wykonałam rok temu. Wiem, że niezbyt to oryginalne, ale aż ciśnie mnie w palce, żeby napisać "ale ten czas leci" !
Nie było brzucha, był brzuch i znowu brzucha nie ma. Ta dam! 
I to wszystko w przeciągu 365,242199 dnia... 
Ale ten czas leci! ;)

Ubraliście już choinkę? 
U Nas stoi już od wczoraj, przybrana w czerwień i złoto, budząca zachwyt Zwierzaka.
Po raz pierwszy od bardzo dawna, nie mogę doczekać się Świąt.

Tymczasem, na prawym przedramieniu Zwierzaka pojawił się pieprzyk. Taki malutki, jasno brązowy, rozkoszny pieprzyczek. Pierwszy, ale na pewno nie ostatni, bo zarówno ja, jak i Tata Zwierzaka, to mocno "popieprzeni" jesteśmy. Ha!

sobota, 8 grudnia 2012

Zaniedbałam bloga.

W ogóle, zaniedbałam wszystko, z wyjątkiem Zwierzaka, który znowu ma dni marudy, tudzież kolejny (czwarty) skok rozwojowy. I o ile w ciągu dnia, jakoś daję radę, o tyle noce są dla mnie koszmarne...
Zwierzak budzi się na jedzenie równiutko co dwie godziny, wysysając ze mnie siły, a kiedy tylko znikam mu z pola widzenia, zaczyna płakać, co skutecznie uniemożliwia mi też odsypianie w ciągu dnia. 

Jestem Zombie. Mama Zwierzaka vel Zombie ;)

niedziela, 25 listopada 2012

Poczęciny

Gdyby wiek dziecka, liczony był od momentu poczęcia, to Zwierzak kończyłby dziś swój pierwszy ROCZEK ;)

A wszystko przez pewne czarne, koronkowe body, które przymierzałam na dzień przed imprezką urodzinową koleżanki...

piątek, 23 listopada 2012

Upragnione zmiany.

Jak sięgam pamięcią, zawsze uważałam, że z moim ciałem jest coś nie tak. Tu miałam za dużo, tam się wylewało, a głupim dietom i zaburzeniom żywienia nie było końca. Wreszcie, po kilku latach dewastacji własnego ciała, poszłam po rozum do głowy i całkowicie zmieniłam swój sposób odżywiania. Zrozumiałam, że tylko kompletna zmiana trybu życia, pozwoli mi osiągnąć długotrwałe efekty, o jakich zawsze marzyłam. Postawiłam na zdrowie i nie pożałowałam. 
Właściwa, dobrze zbilansowana dieta i ćwiczenia, dały mi nie tylko szczupłą sylwetkę, ale też energię i zadowolenie z życia. 

A potem zaszłam w ciążę :)

Do połowy ósmego miesiąca, byłam naprawdę bardzo aktywna. Chodziłam do pracy, ćwiczyłam jogę, przytulałam się z mężem i bardzo dużo spacerowałam. Bez problemu wykonywałam też wszystkie czynności domowe, a po sklepach latałam jak szalona. Zdrowe jedzenie, wciąż dominowało w moim jadłospisie, ale coraz częściej sięgałam już po różnego rodzaju przekąski, a nawet gotowe dania. 
Na sześć tygodni przed spodziewanym terminem porodu, przeszłam na urlop macierzyński i za namową męża, dałam sobie na wstrzymanie. Jednocześnie, obiecałam i jemu i sobie, że przynajmniej przez trzy miesiące po porodzie, powstrzymam się od wszelkich ingerencji w siebie i wariacji kulinarnych, pozwalając ciału na powrót do formy w swoim własnym tempie. Słowa (prawie) dotrzymałam.*

Trzy miesiące minęły, a ja z lubością wracam do swoich dobrych przyzwyczajeń. "Organiczna półeczka" znowu jest pełna, a karimata, skakanka i piłka, oficjalnie wracają do łask. 

Strzeżcie się nadprogramowe kilogramy**, do sylwestra już Was nie będzie!


* balsamy wyszczuplające poszły w ruch troszkę wcześniej
** do wagi z przed ciąży brakuje mi 3,5kg, a do mojej wagi idealnej, 1kg więcej



wtorek, 20 listopada 2012

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 3-go miesiąca.

Zwierzak potrafi:
- trącać rączkami wiszące zabawki
- pokazać, że chce na ręce
- chwycić podaną do rączki zabawkę
- i bić się nią po czole
- piszczeć

Zwierzak jest:
- coraz bardziej ciekawy świata
- zachwycony, gdy leży na brzuszku
- wiecznie ośliniony
- bardzo niecierpliwy

Zwierzak ma:
- niewymiarową główkę, na którą nie pasuje żadna czapka 
- cellulit również na klatce piersiowej

Ponadto:
- podwoił już swoją masę urodzeniową
- nosi pampersy rozmiar 4
- uczy się spać w swoim łóżeczku (z kosza już wyrósł)
- znów jest tylko na piersi

poniedziałek, 19 listopada 2012

Złamałam zasadę.

Od jakiegoś czasu, panuje u Nas zasada, że jeśli Tata Zwierzaka ma wolną niedzielę, to staramy się spędzić ją wspólnie. Te dwa dni w miesiącu, należą tylko do Nas i poświęcamy je na pielęgnowanie uczuć rodzinnych i czerpanie radości z bycia razem. Przez kilkanaście godzin, nie dzielimy się obowiązkami i nie oddajemy własnym zainteresowaniom. Ja nie włączam laptopa, Tata Zwierzaka nie włącza konsoli, a jeśli oglądamy telewizor, to na jakimś neutralnym programie typu National Geographic.* Niesamowite, o ile dłuższy i bogatszy okazuje się dzień, kiedy spędza się go właśnie w ten sposób. Nasuwa mi się wtedy myśl, że zdobycze technologiczne, są zarówno bogactwem, jak i przekleństwem naszych czasów.

Wczoraj była właśnie TA niedziela. Zwierzak spał, Tata Zwierzaka spał, a ja poczułam nieodpartą potrzebę przelania swoich myśli, więc złamałam zasadę i zaczęłam pisać tego posta.**

Ostatnie dni, pełne byly refleksji i różnych podsumowań. Obchodziłam 15stą rocznicę śmierci mojej mamy i chcąc nie chcąc, cofnęłam się myślami do swojego dzieciństwa, które nie zawsze było kolorowe. Przez wiele lat odczuwałam coś w rodzaju żalu. Żalu do losu, do rodziców i wszystkich innych czynników, które sprawiły, że zbyt szybko musiałam dorosnąć i zrozumieć pewne sprawy. Wśród wielu wspomnień dotyczących rodziny***, niewiele mam tych dobrych, ale uświadomiłam sobie, że przecież nie zawsze musiało być źle. Najwcześniejsze wspomnienia, to te, z okolic trzeciego roku życia. Między mną a moją siostrą, jest 3 lata i 6 miesięcy różnicy, a ja pamiętam, jak prosiłam rodziców właśnie o siostrzyczkę. Co dziwniejsze, nie pamiętam nic z okresu, kiedy mama była z nią w ciąży, a pierwsze wspomnienie jej samej, to takie, kiedy stoi już w łóżeczku trzymając się za szczebelki. Ogólnie, wspomnień, które do mnie wróciły, jest mnóstwo, ale ja zmierzam do tego, że okres, którego nie pamiętam, nie musiał być równie przykry, jak lata, które nastąpiły tuż po nim. Ze strzępków informacji wyciągniętych od taty wiem, że dość długo byłam tylko na piersi i że istniały szkice autorstwa mojej mamy, przedstawiające mnie samą, z okresu niemowlęcego. Wyobraziłam więc sobie, że patrzy na mnie z miłością, kiedy wtulam się w jej ciepłe ciało i głaszcze po włochatej główce tak samo jak ja, głaszczę teraz Zwierzaka. Poczułam tą miłość wręcz namacalnie i jestem przekonana, że istniała naprawdę.

Dziękuję Ci za to, że dałaś mi życie i że pielęgnowałaś mnie, gdy byłam malutka. Musiałam sama zostać rodzicem, żeby docenić, jak dużo Ci zawdzięczam. Wiem, że dobre chęci, nie zawsze wystarczają i już rozumiem, dlaczego tak wiele Cię przerosło. Nie mam już we mnie pretensji, nie odczuwam wielkiego żalu. Jest mi tylko trochę przykro, ale naprawdę... Wybaczam Ci Mamo.


* oczywiście dotyczy to chwil, kiedy Zwierzak ucina sobie drzemkę, albo zajmuje sam sobą, a nie dnia jako takiego
** jak widać, nie napisałam wczoraj zbyt wiele
*** właściwie, mam na myśli tylko rodziców, kiedy jeszcze byli razem

środa, 14 listopada 2012

Szczepienie

Właśnie wróciliśmy z drugiego szczepienia. 
Kiedy szczepiliśmy go po raz pierwszy, Zwierzak płakał tylko przy wkłuciach, i szybko uspokoił się przy piersi. Dzisiaj, płakał już na całego, a na cyca, którego trzymałam w pogotowiu, nawet nie spojrzał. Wyciszył się dopiero w drodze do domu, a teraz śpi zmęczony i popłakuje sobie przez sen. 
Biedactwo moje... Mamusia będzie tulić przez cały dzień. I noc.

Czy Wy też czujecie taki wewnętrzny sprzeciw, kiedy musicie zaszczepić dziecko? 
Nie chodzi mi o wkłucia, bo o nich maleństwo szybko zapomni, ale o ogólną ich zbędność i strach przed ewentualnymi powikłaniami? Ja najchętniej nie szczepiłabym wcale, a już na pewno nie tymi skojarzeniowymi, które niestety, są tutaj obowiązkowe. Ech.

piątek, 9 listopada 2012

Trzeci skok rozwojowy.

Kurwa, co to był za skok! Takiego marudy i rozdarciucha, to ja jeszcze w domu nie miałam. Nic mu nie pasowało, dosłownie wszystko było na NIE. Karuzelka, mata, leżaczek - nie! Spacer i rączki - ewentualnie, byle nie za długo. Spać - nie, butli - nie i nawet przy cycku nie był spokojny, bo nagle ssać się ssaczek oduczył... Masakra.

Na szczęście, najgorsze wydaje się być za Nami. Już wczoraj Zwierzak był całkiem znośny, spał na spacerze, przeprosił się z butelką* i jakby mniej wszystkim śmierci życzył i od gejów wyzywał**. Uśmiechał się nawet i nowe umiejętności ćwiczył.


Dzisiejszego dnia jeszcze nie chwalę, żeby nie zapeszyć, ale już sam fakt, że udało mi się napisać tego posta, dobrze rokuje na jego pozytywne podsumowanie. Uff...



* więc skorzystałam z okazji i wyprułam z koleżankami na miasto

** "geEjuuu" , "geEjeee" , "giń, giń, gińŃŃ" , "gińŃ-cie" 

środa, 7 listopada 2012

Wyróżnienie Liebster Blog Award cd

Wyróżnienie i zaproszenie do zabawy otrzymałam również od Kasi i kropki306. Dziękuję, bardzo mi miło :*

Pytania od Kasi i moje odpowiedzi na nie:

1.Jak brzmi Twoje prawdziwe imię?
Anita
2.Ile masz lat?
Prawie 24
3.Twoje hobby?
Sport, książki, moja rodzinka
4.Jaki alkohol lubisz najbardziej?
Obawiam się, że każdy ;)
5.Ulubiona potrawa?
Pizza
6.Czy czekasz na święta z niecierpliwością?
Bo ja wiem...?
7.Ulubiony aktor?
Nie mam.
8.Ulubiony serial?
Kości, Doktor House, Sex w Wielkim Mieście
9.Ulubiona piosenka?
Mam ich wiele.
10.Masz jakieś zwierzątko w domu?
Tak. Nawet dwa :)
11.Lubisz czytać?
Uwielbiam!

Pytania od kropki306 i moje odpowiedzi na nie:
1.Skowronek, czy sowa?
Skowronek.
2.Humanistka, czy umysł ścisły?
Humanistka.
3.Czym dla Ciebie jest prowadzenie bloga?
Zatrzymywaniem czasu, kolekcjonowaniem wspomnień, a także sposobem na radzenie sobie z problemami i poznanie wielu wspaniałych ludzi.
4.Skąd pomysł na nazwę?
Odsyłam do pierwszego wpisu :)
5.Wymarzony zawód z dzieciństwa?
Nie pamiętam.
6.Ulubiony rodzaj muzyki?
To zależy od nastroju.
7.Szpilki, czy trampki?
Trampki na szpilce :D
8.Samotnik, czy dusza towarzystwa?
Myślę że i jedno i drugie.
9.3 niezbędne rzeczy na bezludną wyspę?
Książka, książka, książka. Bo moje chłopaki, to nie rzeczy, nie? :P
10.Zakupy w małym sklepiku, czy centrum handlowym?
To zależy. Jak spożywcze, to w małym sklepiku, jak ubraniowe, to w centrum handlowym.
11.Gdybyś mogła stworzyć 11 przykazanie dekalogu, co by to było?
Nigdy nie wątp w siebie.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Wyróżnienie Liebster Blog Award

Zostałam wyróżniona i zaproszona do zabawy przez Misiową Mamę i Mamę diabełka.
Dziękuję dziewczyny :*


Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.


Pytania od Misiowej Mamy i moje odpowiedzi na nie:
1. Dlaczego taka nazwa bloga?
Odsyłam do pierwszego postu :)
2. Jakie brałaś pod uwagę imiona dla swojego dziecka?
Kornelia, Wiktoria, Oscar, Alexander, Patryk
3. Czy chcesz mieć więcej dzieci?
Tak.
4. Gdybyś miała możliwość wyjechania w jakiekolwiek miejsce... Jakie byś wybrała?
Wróciłabym do Polski...
5. Czy będziesz dobrą teściową? (uwaga, pytanie podchwytliwe:D)
Najlepszą z możliwych ;)
6. Ulubiony kolor?
Nie mam. 
7. Ulubiony sklep, w którym kupujesz rzeczy dla Maluszka
George
8. Ulubione danie?
Pizza :D
9. Jak wspominasz ciążę?
Bardzo dobrze
10. Ulubiona cecha w Twoim dziecku?
Uwielbiam je za całokształt.
11. Jak się poznałaś ze swoim mężczyzną?
Poprzez mojego współlokatora.


Pytania od Mamy diabełka i moje odpowiedzi na nie:
1. Znak zodiaku
Strzelec
2. Co ważniejsze miłość czy przyjaźń?
Nie ma miłości bez przyjaźni - przyjaźń.
3. Jaką muzykę lubisz?
To zależy, w jakim jestem nastroju.
4. Ulubiona zabawa z dzieckiem
Kto głośniej krzyknie :D
5. Chciałabyś mieć inne imię? Jak tak to jakie?
Chciałabym. Ale nie wiem jakie.
6. Jak się dzisiaj czujesz? :)
Zmęczona, ale zadowolona.
7. Co najczęściej robisz na obiad?
Mięsko i warzywa z parowaru.
8. Plaża czy las?
Las.
9. Morze czy góry?
Góry.
10. Gdybyś mogła, cofnęłabyś czas?
Nie.
11. Słodkie czy kwaśne?
Słodkie.


Nominuję:

Moje pytania:
1. Miasto czy wieś?
2. Stringi czy boxerki?
3. Twój ulubiony sport?
4. Twoje motto życiowe?
5. Książka czy film?
6. Jaka jest/była Twoja ksywka?
7. Masz rodzeństwo?
8. Ulubione zwierzątko?
9. Błyszczyk czy tusz do rzęs?
10. Czego się wstydzisz?
11. Największe marzenie?


sobota, 3 listopada 2012

Zwierzak ma rączki

I ma też ich świadomość.
A nawet jeśli nie ma, to z pewnością jest w trakcie jej nabywania.

Przełom nastąpił błyskawicznie, w trakcie wczorajszej, popołudniowej drzemki. Obudził się, przetarł oczka i zaczął bawić swoimi paluszkami. Tak po prostu. 
A dzisiaj, udało mu się złapać grzechotkę i machać nią przez kilka sekund. 
Ciekawe, czego nauczy się jutro? ;)

Mój wspaniały, zdolny chłopiec. 
Tak bardzo go kocham!

piątek, 2 listopada 2012

Urodziny Taty Zwierzaka

Tata Zwierzaka miał wczoraj urodziny. Z tej okazji, oprócz prezentów, których większość dostał przed czasem*, postanowiłam upiec mu ciasto. Pół dnia cierpliwie czekałam, żeby Zwierzak uciął sobie drzemkę, a ten, jak na złość postanowił mieć dzień bez spania. Już myślałam, że z ciasta-niespodzianki nici i upiekę je dopiero wieczorem, kiedy nagle mnie olśniło. Niewiele myśląc, posadziłam Zwierzaka w leżaczku i wzięłam go ze sobą do kuchni, a potem krok po kroku, opisywałam mu co robię. Przez cały czas patrzył za mną jak urzeczony, a kiedy włączyłam mikser, osiągnął pełnię szczęścia... 

Ogólnie rzecz biorąc, spędziliśmy w kuchni prawie dwie godziny, podczas których przygotowałam i upiekłam ciasto, zmyłam naczynia, starłam z blatów,  zrobiłam porządek w półkach i pozamiatałam, a Zwierzak wciąż nie przejawiał żadnych oznak znudzenia. Oczywiście, mówiłam i uśmiechałam się nieustannie, próbując (w miarę możliwości) utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Czułam się trochę, jak podczas ustnej matury z języka polskiego i sądząc z jego miny, oczarowałam go tak, jak wówczas komisję**.

Niespodzianka udana :)


* jak zwykle, nie potrafiłam się powstrzymać, żeby nie dać mu ich wcześniej, a potem głowiłam się, co by tu jeszcze dokupić, żeby jednak otrzymał coś w dniu urodzin
** do ustnej matury z polskiego, podeszłam zupełnie nieprzygotowana. Stwierdziłam, że wystarczy mi znajomość lektur, które umieściłam się w bibliografii i faktycznie, pomimo "lania wody", całkowicie wyczerpałam temat, uzyskując tym samym, niezgorszą, wysoką notę ;)


środa, 31 października 2012

Łamie mnie w kościach.

A do tego, drapie w gardle, kręci w nosie, boli w głowie i piecze w oczach. Najgorsze jednak jest to, (uwaga, wrażliwcy niech nie czytają) że moje siuśki śmierdzą, w ten charakterystyczny dla chorych ludzi sposób, a to oznacza, że muszę działać szybko. Już wczoraj czułam się troszkę słabo, ale zignorowałam ten objaw, tłumacząc sobie, że biomet niekorzystny, lub ciśnienie niskie. No i teraz mam. Jestem jeden dzień w plecy, w walce z przeziębieniem lub innym paskudztwem i bez mojej magicznej herbatki już się nie obejdzie. Tak więc, 
  • goździki
  • imbir
  • cytryna
  • sok z malin
  • miód
i mieszamy w kociołku, aż szyby w kuchni zaparują. Oczywiście, gotujemy tylko wodę z goździkami i imbirem, a resztę składników dodajemy dopiero wtedy, gdy utworzony tak napar lekko przestygnie. A potem, "dwa litry wychleję, do jutra wyzdrowieję"

Oby! Bo jak Zwierzaczka zarażę, to dopiero będzie zonk.

poniedziałek, 29 października 2012

A ja płonę!

Bo nasmarowałam się termoaktywnymi balsamami z serii Slim Extreme 3D (Eveline). 
A zrobiłam to, w ramach jednego z postanowień typu "od poniedziałku". 

Ciekawe, jak długo w nim wytrwam...? ;)

niedziela, 28 października 2012

Suseł

Od wczorajszego popołudnia, Zwierzak znajduje się w stanie przypominającym hibernację. Zjada z dwóch cycków, dopycha butlą i śpi. Budzi się gdy zgłodnieje, zje, porozgląda się chwilkę i znów zapada w sen. Czuję się tak, jakbym znów miała w domu noworodka, któremu oprócz suchej pieluchy, pełnego brzuszka i snu, nie trzeba było nic więcej do szczęścia.

Ale Zwierzak nie jest już noworodkiem, to słusznych rozmiarów niemowlak, który cieszy się do wszystkiego i domaga uwagi. Gdzie on się podział? Trochę paradoksalnie, ale tęsknię za nim, za moim absorbującym, roześmianym chłopcem.

Chory na pewno nie jest. Nie kaszle, nie marudzi, katarku też nie ma, a temperaturę sprawdzałam mu już ze sto razy i za każdym razem była w porządku. Więc co mu dolega? Czyżby jesienno - zimowa aura tak na niego wpłynęła?

 I czy to znaczy, że tak jak suseł, wybudzi się, dopiero na wiosnę?


Forumowy Szał Zakupowy (FSZ)

Mamusiowe forum, na którym się udzielam, to jednostka silnie epidemiologiczna. Wystarczy jedna, rzucona mimochodem informacja i wszystkie* mamy wpadają w szał. Niestety**, zazwyczaj jest to szał związany z silną chęcią posiadania czegoś, a co za tym idzie, kupnem tej rzeczy.

Gdy byłyśmy jeszcze w dość wczesnej ciąży, największym wzięciem cieszyły się produkty spożywcze i wyczyny kulinarne. Pani X napisała, że je lody i nagle wszystkie mamusie biegły do lodówki, albo wysyłały tż'tów do sklepu. Pani Y wyraziła ochotę na frytki, więc my też strugałyśmy ziemniaki, itd. 

Później, zaczęło się kompletowanie wyprawki i mnóstwo kwestii do rozstrzygnięcia. Co jest niezbędne? Na co zwracać uwagę? Gdzie kupić, żeby było najtaniej? Jakiej firmy? Ile sztuk? etc. Więc, zebrałyśmy sobie tą wiedzę do kupy i powstała lista wyprawkowa, umieszczona na pierwszej stronie. Nie wiem, jak reszta, ale ja bazowałam na niej w dużej mierze.

Kiedy temat podstawowej wyprawki został już jako tako zamknięty, pojawiły się propozycje rzeczy, które niezbędne nie są, ale są ładne lub fajnie byłoby je mieć. 
Co z tego, że mam już 3 kocyki, skoro dopiero ten, który kupiła Pani Z, podbił moje serce? Kupuję, a jakże!
Pięćdziesiąte piąte body w tym samym rozmiarze? Czemu nie, skoro na pozostałych pięćdziesięciu czterech, nie ma takiego napisu. 
I tak przez całą ciążę.

W końcu, mamusie się "rozsypały", na świat przyszły maleństwa i prawie wszystko uległo zmianie... 
Prawie. Bo szał zakupów jak trwał, tak trwa. 

A o tym, co kupiłam powodowana jego siłą, napiszę już wkrótce.


* no, może nie wszystkie... ale zdecydowana większość
** albo i stety ;)


piątek, 26 października 2012

Hymn do Zwierzaka i jego Taty cd.

A teraz, bardzo nieskromnie i z nie lada satysfakcją, skupię się na Tacie Zwierzaka oraz rozlicznych zaletach jego charakteru. 

Tata Zwierzaka nie wstydzi się swoich uczuć i potrafi o nich mówić.

  • "Nawet nie wiesz, jak ja za Wami tęskniłem! Cały czas zastanawiałem się co robicie, czy Zwierzak śpi i daje Ci pospać, czy nie boli go brzuszek, itd. Obudź mnie dzisiaj wcześniej, chcę pobyć z Wami jak najdłużej. A teraz mnie przytul, bo jestem Ciebie spragniony."
  • "Jaki ty jesteś śliczny synku, taka mordeczka moja kochana. Moja, moja, moooja mordeczka! Choć synku, przejdziemy się po mieszkaniu, Tatuś Ci wszystko pokaże..."
  • "Kocham Cię skarbie. Mówiłem Ci już dzisiaj, że Cię kocham? Jestem z Tobą bardzo, ale to bardzo szczęśliwy."

Tata Zwierzaka dba o moje dobre samopoczucie.

  • "Wiesz co skarbie, to ty jedź sobie z dziewczynami na te zakupy, a ja zostanę z małym w domku. Weź moją kartę, jakby Ci brakło pieniążków i kup SOBIE coś ładnego."
  • " Ja biorę małego na spacer, a ty zrób sobie to mini coś w wannie. Jak wrócę, to nabalsamuję Ci plecki."
  • "Kupiłem Ci tiramisu / pączusia / rafaello / ciasteczka, żebyś rano do kawki miała."

Tata Zwierzaka nie szczędzi mi komplementów i nie ma w tym fałszu, ani ukrytych intencji.

  • "Ale pyszny obiadek zrobiłaś!"
  • "Skarbie, jaką Ty masz dupcię sexowną! I cycuszki. I brzuszek. I nóżki. Ty cała jesteś sexowna!"
  • "Jak Ty to wszystko ogarniasz / zapamiętujesz!? Jesteś niesamowita" 
  • " Tak z twarzy, to też niezła dupa jesteś."
  • " Jesteś wspaniałą mamą dla Zwierzaka, nie mógłby mieć lepszej."
  • " Jaka Ty jesteś wrażliwa i dobra... Czasami aż za dobra! Taka pierdolona Matka Teresa."
  • " Ty to masz łeb skarbie." (w sensie, że mądra jestem i błyskotliwa)

Tata Zwierzaka pamięta o wszystkich ważnych okazjach.


  • Urodziny
  • Imieniny
  • Rocznica rozpoczęcia związku
  • Rocznica ślubu
  • Dzień kobiet
  • Walentynki

Tata Zwierzaka rozbawia mnie do łez


  • "Wydaje mi się, że schudłem."
  • "Zobaczysz, że kiedyś Ci wpierdolę"
  • "Na kolana. I przeproś."

Tata Zwierzaka przejął na stałe kilka prac domowych i wcale nie musiałam go o to prosić.

  • odkurza
  • rozwiesza pranie
  • myje gary
  • wynosi śmieci
  • robi zakupy

Tata Zwierzaka zajmuje się synkiem i robi to sam od siebie, z największą przyjemnością.

  • karmi 
  • przewija
  • zabawia
  • nosi na rączkach
  • zabiera na spacery
  • pomaga przy kąpieli

Tata Zwierzaka używa magicznych słów 


  • Dziękuję
  • Przepraszam
  • Proszę

oraz zwrotów


  • "Rób, jak uważasz."
  • "Masz rację kochanie."

I jak tu się nim nie pochwalić?



(a to i tak, nie wszystkie jego zalety)

czwartek, 25 października 2012

Hymn do Zwierzaka i jego Taty

Hymn ( z greckiego hymnos - pieśń pochwalna ) - uroczysta i podniosła pieśń pochwalna o apostroficznym charakterze wypowiedzi, komponowana na cześć bóstwa, szczególnej osoby, wydarzenia, ojczyzny, a także idei. (...)

Oczywiście, pieśni tu tworzyć nie będę, ani wypowiadać apostroficznie, ale że o szczególnych osobach i w samych superlatywach, to podciągnęłam to pod hymn. Wolno mi, jestem u siebie ;)

Zacznę od Zwierzaka, który z dnia na dzień, nabył nowe umiejętności i zainteresowania, oraz stał się jeszcze bardziej roześmiany i komunikatywny niż miało to miejsce dotychczas.
Jego najświeższym uwielbieniem cieszą się światełka, grzechotki i piszczałki, oraz własne rączki, których istnienie dopiero co odkrył, jak również próby informowania Nas o swoich potrzebach, w NieTylkoPłaczący sposób. I tak
- kiedy jest głodny, mówi "giee, giee, gieeee"
- kiedy się nudzi lub oczekuje zmiany pieluchy, mówi "nie, nie, niiiie"
- kiedy jest śpiący, pociera piąstkami oczka
- kiedy się niecierpliwi, to marszczy brwi i wierzga kończynami 
- kiedy się ekscytuje, to robi taaaakie O_O gały i charczy, wysztywniony jak RoboCop 
- a gdy cieszy się i uśmiecha, to już wiem, co miał na myśli Janusz Korczak, mówiąc że  "kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"
Naprawdę, niesamowita jest Zwierzaka mimika, różnorodność gestów i dźwięków, które potrafi z siebie wydobyć. Te wszystkie samogłoski wypowiadane na jednym wydechu, parę spółgłosek, które potrafi z nimi połączyć (g,j,n,h) oraz piski o wysokim natężeniu dźwięku, będące zalążkiem dorosłej mowy. Pod tym względem, najpiękniejsze są chwile tuż po przebudzeniu, kiedy odnajdując wzrokiem znajomą twarz, uśmiecha się szeroko i z przejęciem opowiada o tym, co właśnie mu się przyśniło. A opowiada to tak, że bez trudu potrafię wyobrazić sobie ten niezwykle kolorowy i mleczkiem płynący świat, z jego marzeń sennych...

Ah! Byłabym zapomniała... Zwierzak spał od 21.00 do 03.55 a potem od 04.20 do 08.20. Czyż on nie jest wspaniały!?

Cdn.




środa, 24 października 2012

Marzycielska Poczta

to akcja, polegająca na pisaniu listów i wysyłaniu kartek do chorych dzieci. Dowiedziałam się o niej od Misiowej Mamy i mam zamiar wziąć w niej udział, do czego zachęcam również i Was. Parę groszy, które wydacie na znaczek i kopertę, to naprawdę niewielka cena za uśmiech na twarzy dziecka, które z powodu choroby, nie zaznało w życiu wiele radości. Więcej szczegółów TUTAJ

wtorek, 23 października 2012

Noc na odwyku

Spanie z dzieckiem silnie uzależnia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. 
Po raz pierwszy, Zwierzak przespał ze mną całą noc kilka dni temu, przy okazji szczepienia. Bałam się, że zacznie gorączkować, wymiotować lub mieć trudności z oddychaniem, dlatego po ostatnim karmieniu, zamiast odłożyć do koszyka, zostawiłam go w swoim łóżku. Na szczęście, obyło się bez żadnej z reakcji poszczepiennych, ale na wszelki wypadek, Zwierzak spał ze mną jeszcze kolejnej nocy. I jeszcze kolejnej... A gdy po kilku takich nocach, Tata Zwierzaka spytał, dlaczego wciąż śpię ze Zwierzakiem, wymówek mi nie brakowało

" Bo mi tak łatwiej w nocy, cycka wywalę do karmienia i już"

" Bo Zwierzak już taki duży, że niewygodnie mu w koszyku"
" Bo koszyk przy kaloryferze i Zwierzakowi za gorąco"
" Bo koszyk na podłodze i Zwierzakowi zimno"

i tak dalej, i tak dalej... A im dalej, tym wymówki głupsze, a zdziwienie Taty Zwierzaka większe. W końcu, posadził mnie sobie on na kolanach, spojrzał głęboko w oczy i z szerokim uśmiechem stwierdził, że podobnych bzdur, to dawno z moich ust nie słyszał*. I miał rację.

Zwierzak ma swój pokoik, a w nim łóżeczko, w którym w każdej chwili może zacząć spać, a elektroniczna niania z wszystkimi bajerami, tylko czeka na rozpakowanie. Tak więc, nie musi spać ze mną, żeby było mu wygodnie i żeby był bezpieczny. Jeśli zaś chodzi o nocne karmienie, to tak naprawdę nie ma różnicy, gdzie Zwierzak śpi, bo zanim podam mu cycka, zawsze go najpierw przewijam. Teorie obalone.

A prawda jest taka, że podczas samotnych nocy w wielkim łóżku, cudownie jest mieć obok siebie, takie małe, ciepłe i pachnące ciałko, które tuli się ufnie do Ciebie, ściskając w piąstce Twój palec. Przespanie tak całej nocy, to nie to samo, co przyśnięcie przy karmieniu, to zbliża jeszcze bardziej, naprawdę uzależnia.
Niestety, dla Naszego wspólnego dobra, musiałam tego zaniechać. Dzisiejszej nocy znów tuliłam się do misia**, a Zwierzak spał w... koszu, obok mojego łóżka, żebym choć mogła na niego patrzeć.



* ja jestem ta mądra, a on jest ten... miły ;)
** tak, tak - śpię z misiem :D

poniedziałek, 22 października 2012

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 2-go miesiąca.

Zwierzak potrafi

- uśmiechnąć się świadomie
- płakać łzami
- jeść z butli 
- głużyć i piszczeć 
- ułożyć usta w podkówkę 
- ssać prawą piąstkę 
- zająć się sobą przez krótką chwilę
- wyciągać rączki w kierunku zabawek
- odpychać się nóżkami, kiedy leży na pleckach
- obesrać się po pachy

Zwierzak jest
- długi na 60cm
- ciężki (6kg!)
- naprawdę bardzo silny
- zaszczepiony po raz pierwszy
- podobny do dziadka od strony mamy

Zwierzak ma
- ślinotok
- irokeza (boki się wytarły)
- coraz ciemniejsze oczka
- cellulit na pupci
- trzy podbródki 
- mnóstwo fałdek
- nieposkromiony apetyt (8-10 karmień na dobę)


Wszystko mnie wkurwia!


Dosłownie. A najbardziej wkurwia mnie to, że wszystko mnie wkurwia i na odwrót. A kiedy uświadamiam sobie, że tak naprawdę nie mam powodów, żeby się wkurwiać, to wkurwiam się jeszcze bardziej. Aaaaaa! Ależ ja jestem wkurwiona!
Powinnam się leczyć?

piątek, 19 października 2012

Wietrzne wspomnienie i aż kobieta


Jest noc. Na zewnątrz wieje zimny i porwisty wiatr, którego gwałtowne podmuchy, raz po raz, uderzają w szybę niezbyt szczelnego okna. Strumień chłodnego powietrza przedostaje się do sypialni i poruszając zasłonami, owiewa moją twarz. Przenika mnie dreszcz. Tata Zwierzaka akurat ma wolne i leży obok, więc mówię do niego szeptem
- Ale wieje...
- Nooo...
odpowiada półsennie i obejmuje mnie mocniej ramieniem. Po chwili, czuję we włosach jego miarowy oddech, a ciepłota jego ciała, parzy moje plecy. Z drugiej strony mnie, przytulony do lewej piersi, leży Zwierzak. Oczka ma zamknięte, twarz spokojną, a w kąciku jego małych, idealnie skrojonych usteczek, lśni się kropelka mleka. Przytłumione światło lampki nocnej, wygładza jego rysy i rzuca cień rzęs na pulchne policzki. Mój synek malutki, aniołeczek kochany... Jest taki piękny! Serce zalewa mi fala ciepłych uczuć, niemożliwych do opisania, a do umysłu wkrada się błogostan. Zapominam o niepokoju, o szalejącym na zewnątrz wietrze. Odpływam w krainę marzeń sennych, ciągnąc za sobą trzy słowa: Ja, Oni, Szczęście.

Kilka godzin później, budzę się w podłym nastroju i z niewiadomych przyczyn wściekam na Tatę Zwierzaka, który zamiast przyznać mi rację i okazać skruchę, unosi się męską dumą. Od tamtej pory*, odzywamy się do siebie tonem służbowym i tylko w sprawach związanych z domem lub Zwierzakiem.

* czyli od wczoraj. A dziś zapewne się pogodzimy, bośmy mięczaki takie, co cichych dni nie znoszą. Tata Zwierzaka przeprosi za bycie tylko mężczyzną, a ja, jako  kobieta, łaskawie mu ten defekt wybaczę. A potem, będziemy żyć długo i szczęśliwie, aż do następnej kłótni o nic. Jak zwykle, zresztą.

Rękoczyny


Jak co dzień rano, siedzimy sobie ze Zwierzakiem w salonie. Zwierzak na leżaczko-bujaczku, a ja na podłodze, tuż obok niego. Śpiewam piosenki i robię głupie miny, a on zaciesza machając przy tym rączkami. Nagle, jedną z nich uderza się w twarz, po czym spogląda na mnie z wyrzutem i wykrzywiając usteczka w podkówkę, zaczyna rozpaczliwie płakać. 
Biedny Zwierzak, myśli że mama go bije.

Krew mnie zalewa



dosłownie i w przenośni.
Dosłownie, gdyż pomimo zażywania tabletek antykoncepcyjnych, przedwczoraj wieczorem dostałam okres. I w przenośni, ponieważ w okres mojego okresu wbił się drugi skok rozwojowy Zwierzaka. Jestem zmęczona, wściekła, obolała i ... , a na dodatek, zużyłam już wszystkie podpaski i siedzę z ręcznikiem papierowym w majtkach.                               
"What more could I ask for!?" (ironia)
A Tata Zwierzaka śpi.

Karuzelki, pałąki i inne pierdołki



zaczynają już Zwierzaka interesować. Potrafi wgapiać się w nie przez dobry kwadrans i nic, nawet twarze rodziców, nie są w stanie rozproszyć jego uwagi. Na początku jest bezruch. Zwierzak zastyga wyciągnięto-wyprężony i jedyna część ciała, którą jest w stanie poruszyć, to jego oczy. Skupionym wzrokiem ślizga się po latających (karuzelka), dyndających (pałąk) lub trzęsących (stymulacja ręczna) zabawkach, tak długo, dopóki nie zauważy pewnej zależności w ich poruszaniu. Kiedy już wie, że kręcą się w kółko (karuzelka), huśtają przód-tył (pałąk) lub wykonują bliżej nieokreślone rewolucje (stymulacja ręczna), to wtedy zaczyna się jazda. Sapiąc niczym onanista*, wyciąga rączki do góry i mąci nimi w powietrzu, nierzadko uderzając się w głowę. Kopie nóżkami, wygina tułowiem i nie wiem co jeszcze, bo ruchy ma gwałtowne. W każdym razie, na tak zaawansowanym poziomie ekscytacji, możliwości rozwoju wydarzeń są dwie**
- Zwierzak nie trafia w żadną z zabawek i zaczyna się wściekać, co jest sygnałem do zakończenia zabawy w trybie natychmiastowym
- Zwierzak trafia w którąś z zabawek i z radości krztusi się śliną, co jest powodem zakończenia zabawy w trybie natychmiastowym
W obu przypadkach, zjawiam się przy nim z prędkością światła, biorę na rączki i tuląc policzkiem do jego policzka, zapewniam że "Już dobrze skarbie, jesteś u mamusi. Już dobrze..."


spotkałam raz takiego w drodze do pracy. Miał rozpięty płaszcz, pod płaszczem nic, a w rękach miętosił ptaszka. Ekshibicjonisto - onanista pieprzony.
** z utęsknieniem czekam na trzecią pt. Zwierzak trafia w którąś z zabawek i nie krztusi się śliną, po czym trafia jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I tak przez kilka godzin... ;)


Magia cyferek


2008 - rok, w którym ja i Tata Zwierzaka zaczęliśmy być razem
20.08 - dzień, w którym urodził się Zwierzak
Że też wcześniej tego nie zauważyłam ;)

4 lata



4 lata temu, dokładnie o tej porze czekaliśmy, z Tatą Zwierzaka na jego siostrę, która miała po Nas przyjechać. To była sobota*, a my wyszliśmy właśnie od znajomych po całonocnej, mocno używkowej imprezie. Co najśmieszniejsze, wyszliśmy jako para, choć przyszliśmy jako "TYLKO znajomi". Tata Zwierzaka już dawno robił do mnie podchody, ale ja udawałam, że tego nie widzę. Nie chciałam go, był zupełnie nie w moim typie. I nagle, na tej właśnie imprezie, coś we mnie pękło. Sposób, w jaki podtrzymywał mnie nad ubikacją, gdy opróżniałam zawartość żołądka i fakt, że przez resztę nocy dbał o moją wygodę, były totalnie rozbrajające.   A ja byłam pijana. Baaardzo pijana. I choć wstyd się do tego przyznać, mógł zrobić ze mną wszystko. Zamiast tego, otulił mnie ciepłym kocem i czule kołysząc w swoich ramionach, pilnował bym była bezpieczna.               I byłam. (...)
Od tamtej pory, jesteśmy niemal nierozłączni. Z dwójki nastolatków, żyjących "tu i teraz", ewoluowaliśmy do ludzi, myślących całkiem już przyszłościowo. Chęć nieustannego bycia razem sprawiła, iż całkowicie przeskoczyliśmy etap randek, na rzecz wspólnego zamieszkania, przy czym decyzja o ślubie i dziecku, była już tylko formalnością, do której też z czasem dojrzeliśmy.
I teraz jest dobrze. Jest tak, jak zawsze chciałam by było, a nawet lepiej. Pomimo ciągłego borykania się z problemami codzienności, nie zamieniłabym tego życia, na żadne inne. Bo właśnie to życie, z tym właśnie mężczyzną, jest tym jedynym, którego pragnę. 
Kocham Cię Tato Zwierzaka! Jestem pijana Twoją miłością, odurzona byciem z Tobą...
I życzę sobie, by było tak zawsze.

* po dokładnym sprawdzeniu, okazuje się, że 10 październik 2008 roku wypadał w piątek, a nie w sobotę, więc 4 lata temu, o tej porze, zastanawiałam się, co ubrać na imprezę, która odmieni moje życie.               Ale czy to ważneee? ;)

Kawał chłopa



z tego naszego Zwierzaka! Byliśmy z nim dzisiaj na wizycie kontrolnej u lekarza i niemal padłam na zawał, gdy okazało się, że waży już 5750g. Ja wiem, że w pierwszych trzech miesiącach niemowlę najszybciej przybiera na wadze, ale żeby aż tak!? Przecież w zeszły poniedziałek miał jeszcze 4-kę z przodu... Normalnie nie do wiary.
I tak sobie teraz myślę, że niech rośnie nam Zwierzak taki tłuściutki, niech zbiera fałdki nowe. Zgłoszę go wtedy do reklamy Michelin'a i będzie zarabiał na rodzinę, a co!? ;)

Obiad



Tata Zwierzaka, to bardzo ciekawska i domagająca się mojej uwagi istota. Ponadto, lubi wiedzieć co robię (i dlaczego nie jest to głaskanie go po głowie), kiedy jestem schowana za ekranem laptopa i z pasją uderzam w klawiaturę. Oczywiście, domyśla się że piszę, ale z kim?, gdzie? i po co? - ot, co najbardziej go interesuję. Więc, żeby zaspokoić ciekawość Taty Zwierzaka i uniknąć wszelkich podejrzeń z jego strony, odpowiadam mu zawsze zgodnie z prawdą
" Rozmawiam przez GG " + informacja z kim i na jaki temat
" Dodaję komentarz " + informacja komu i o jakiej treści
" Zostawiam opinię " + informacja komu lub którego z moich zakupów dotyczy
" Odpisuję na maila/wiadomość " + informacja od kogo i w jakiej sprawie
" Udzielam się na forum " + skrót tego, co słychać u mamusiek i Ich dzieciaczków
jednak wczoraj, odpowiedziałam mu inaczej niż zwykle
" Dodaję wpis na bloga "
Zaintrygowany nowym wariantem odpowiedzi, oraz obco brzmiącym słowem na B, zerknął mi przez ramię i zaczął czytać. 
- A po co to piszesz?
- Dla potomności
- Serio?
- Nie wiem, może... 
- Ktoś to przeczyta?
- Hmm... Ktoś na pewno.
- To dlaczego nie napisałaś, że zrobiłem dziś obiad!?
( przerwa na zebranie szczęki z podłogi)
- Jak jutro też zrobisz, to o tym napiszę.

Zgadnijcie, co robi Tata Zwierzaka?
:D

Ale za to niedziela



Tak, niedziela będzie dla Nas. Dla Naszej małej rodzinki.
Zaczęliśmy ją standardowo, Ja i Zwierzak, tym razem jednak, towarzyszył nam też Tata Zwierzaka. Nie musiał odsypiać nocki, bo spędził ją w domu (nareszcie!)* więc tuż przed siódmą, ramię w ramię, zasiedliśmy w salonie. I znów
- husiu-husiu
- łapci-łapci
- zabaweczki 
- książeczki
- śpiewanie piosenek
a potem Zwierzaka drzemka, w trakcie której zjedliśmy śniadanko i oddaliśmy się przyjemnością. Tata Zwierzaka włączył playstation, a ja włączyłam żelazko celem wyprasowania Zwierzakowych ubranek. Przy okazji, okazało się, że większości z nich jest już za mała i z kupy prasowania zrobiła się raptem kupeczka. Ach, jak ja "Lubię to!".
(...)
No i dupa! Zapomniałam co chciałam napisać... Tak to jest, gdy przerywa się pisanie i wraca do niego, po kilku godzinach. W każdym razie, zmierzałam do tego, że nawet zwyczajny, rutynowy dzień może stać się niezwykłym, jeśli spędza się go z bliskimi, a znienawidzone czynności zmieniają się w przyjemność, gdy wykonuje się je dla tych, których się kocha.

* nie każdy weekend ma Tata Zwierzaka wolny :(

Sen jest dla słabych



A mi przez całe życie mówiono, że muszę być twarda. Że skoro mam miękkie serce, to muszę mieć twardą dupę i że jeśli czegoś chcę, to muszę o to zawalczyć, bo los nie będzie mnie rozpieszczał. Więc byłam, miękka i twarda zarazem, waleczna kiedy trzeba. Jedną rękę wyciągałam do potrzebujących, drugą zmagałam się z przeciwnościami. Wszystko co osiągnęłam, zawdzięczam głównie zaparciu i wierze we własne siły. Więc czemu teraz, czuję się taka bezradna? Dlaczego kilka bezsennych dni i nocy sprawiło, że zaczynam wątpić w siebie?
Zwierzak. Mój malutki kochany synek, skarbeczek mamusi najdroższy.  Cosik mu się poprzestawiało i ostatnimi czasy, nie daje mi k..wa spać! Wymiękam... Od pierwszych dni życia, przesypiał mi w nocy minimum 6h jednym ciągiem. Zadowolona i wyspana obnosiłam się dumą, zachwalając uroki macierzyństwa. Każdy kto spytał, wiedział że Zwierzak przesypia całe noce z jedną tylko pobudką na karmienie, pozwalając mi spać dłużej, niż miało to miejsce, gdy jeszcze nie było go na świecie, a ja pracowałam. Och!-om i Ach!-om nie było końca i nagle... coś w Zwierzaka wstąpiło. Po wieczornym rytualne kąpieli i karmienia zasypia tak jak zawsze, ALE
- budzi się po trzech, nie sześciu godzinach
- sra przed, po i w trakcie karmienia, a wcześniej nie srał wcale
- karmienie zajmuje czterdzieści, nie dwadzieścia minut*
- jedno karmienie nie wystarcza
- więc ledwo zdążę zasnąć, a już budzi mnie na następne
- po czym stwierdza, że sen nie dla niego
- i z bezzębnym uśmiechem wita kolejny dzień
Zrezygnowana, mijam się z mężem w sypialni** i z kawą w ręku zasiadam w salonie. Husiam, rozśmieszam, pokazuję zabawki itd. Patrzę na roześmianą mordkę Zwierzaka i czuję, jak siły witalne zastępują miejsce senności. Jest super!
A potem Zwierzak zasypia, a ja siedzę na sofie z gałami jak 5zł i klepię w klawiaturę, bo jak na złość nie mogę zasnąć. Wreszcie***, zmęczone monitorem oczy, ponownie zaczynają się kleić. Odkładam laptopa, zasłaniam zasłony**** i z błogim uśmiechem opadam na poduszki.
Po trzech sekundach budzi mnie seria wystrzałów z karabinu maszynowego i czyjś rozpaczliwy krzyk*****. Zwierzak się zesrał...
I tak jest codziennie, od 11 dni.
Heeelp!!!

* "dwa cmoknięcia, dwa chrapnięcia"
** jak już kiedyś wspomniałam, Tata Zwierzaka pracuje na nocną zmianą
*** po sprawdzeniu poczty, facebook'a, mamusiowego forum, ebay'a etc.
**** nie mogę spać, gdy jest zbyt jasno
***** łeee! łeee! łeeEEeee!!! (tłum. "zmień mi pieluchę")