piątek, 9 listopada 2012

Trzeci skok rozwojowy.

Kurwa, co to był za skok! Takiego marudy i rozdarciucha, to ja jeszcze w domu nie miałam. Nic mu nie pasowało, dosłownie wszystko było na NIE. Karuzelka, mata, leżaczek - nie! Spacer i rączki - ewentualnie, byle nie za długo. Spać - nie, butli - nie i nawet przy cycku nie był spokojny, bo nagle ssać się ssaczek oduczył... Masakra.

Na szczęście, najgorsze wydaje się być za Nami. Już wczoraj Zwierzak był całkiem znośny, spał na spacerze, przeprosił się z butelką* i jakby mniej wszystkim śmierci życzył i od gejów wyzywał**. Uśmiechał się nawet i nowe umiejętności ćwiczył.


Dzisiejszego dnia jeszcze nie chwalę, żeby nie zapeszyć, ale już sam fakt, że udało mi się napisać tego posta, dobrze rokuje na jego pozytywne podsumowanie. Uff...



* więc skorzystałam z okazji i wyprułam z koleżankami na miasto

** "geEjuuu" , "geEjeee" , "giń, giń, gińŃŃ" , "gińŃ-cie" 

2 komentarze: