Jak co dzień rano, siedzimy sobie ze Zwierzakiem w salonie. Zwierzak na leżaczko-bujaczku, a ja na podłodze, tuż obok niego. Śpiewam piosenki i robię głupie miny, a on zaciesza machając przy tym rączkami. Nagle, jedną z nich uderza się w twarz, po czym spogląda na mnie z wyrzutem i wykrzywiając usteczka w podkówkę, zaczyna rozpaczliwie płakać.
Biedny Zwierzak, myśli że mama go bije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz