To była sobota, 15 grudnia.
Stałam w kuchni i mieszałam sałatkę. Tata Zwierzaka z Zwierzakiem na rękach stali tuż za mną i przyglądali się moim poczynaniom. Z salonu dało się słyszeć dźwięki telewizora, a że akurat puszczali na vivie "Gangdam style", zaczęłam śpiewać i tańczyć, podobnie jak w teledysku. I właśnie wtedy... Zwierzak po raz pierwszy zaśmiał się w głos :) :) :) To była magiczna i bardzo wzruszająca chwila...
Szkoda tylko, że prawdopodobnie Zwierzak śmiał się Z, a nie DO mamy...
Ale czy to ważne? ;)
To nie jest w ogóle ważne. Ja też si wydurniam jak tylko mogę dla mojego szkraba, by się tylko zaśmiał. A nie powiem, głośnym śmiechem obdarowuje mnie rzadko. Tobie życzę tego jak najczęściej!!!
OdpowiedzUsuńjak ja uwielbiam dziecięcy śmiech :)
OdpowiedzUsuń