A do tego, drapie w gardle, kręci w nosie, boli w głowie i piecze w oczach. Najgorsze jednak jest to, (uwaga, wrażliwcy niech nie czytają) że moje siuśki śmierdzą, w ten charakterystyczny dla chorych ludzi sposób, a to oznacza, że muszę działać szybko. Już wczoraj czułam się troszkę słabo, ale zignorowałam ten objaw, tłumacząc sobie, że biomet niekorzystny, lub ciśnienie niskie. No i teraz mam. Jestem jeden dzień w plecy, w walce z przeziębieniem lub innym paskudztwem i bez mojej magicznej herbatki już się nie obejdzie. Tak więc,
- goździki
- imbir
- cytryna
- sok z malin
- miód
i mieszamy w kociołku, aż szyby w kuchni zaparują. Oczywiście, gotujemy tylko wodę z goździkami i imbirem, a resztę składników dodajemy dopiero wtedy, gdy utworzony tak napar lekko przestygnie. A potem, "dwa litry wychleję, do jutra wyzdrowieję".
Oby! Bo jak Zwierzaczka zarażę, to dopiero będzie zonk.
To ja polecam jeszcze herbatę z Lipy i cukierki z Lipą z Verbeny :)
OdpowiedzUsuńZdrowiej!
Dzięki :* Dziś już czuję się lepiej :)
UsuńTo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńJa pijam sok z malin własnej roboty, taki skoncentrowany, 1 szklankę przez 3 dni i mi pomaga :)
Moja babcia taki robiła - własny sok, z własnych malin...
UsuńPodeślij słoiczek ;)