środa, 31 października 2012

Łamie mnie w kościach.

A do tego, drapie w gardle, kręci w nosie, boli w głowie i piecze w oczach. Najgorsze jednak jest to, (uwaga, wrażliwcy niech nie czytają) że moje siuśki śmierdzą, w ten charakterystyczny dla chorych ludzi sposób, a to oznacza, że muszę działać szybko. Już wczoraj czułam się troszkę słabo, ale zignorowałam ten objaw, tłumacząc sobie, że biomet niekorzystny, lub ciśnienie niskie. No i teraz mam. Jestem jeden dzień w plecy, w walce z przeziębieniem lub innym paskudztwem i bez mojej magicznej herbatki już się nie obejdzie. Tak więc, 
  • goździki
  • imbir
  • cytryna
  • sok z malin
  • miód
i mieszamy w kociołku, aż szyby w kuchni zaparują. Oczywiście, gotujemy tylko wodę z goździkami i imbirem, a resztę składników dodajemy dopiero wtedy, gdy utworzony tak napar lekko przestygnie. A potem, "dwa litry wychleję, do jutra wyzdrowieję"

Oby! Bo jak Zwierzaczka zarażę, to dopiero będzie zonk.

poniedziałek, 29 października 2012

A ja płonę!

Bo nasmarowałam się termoaktywnymi balsamami z serii Slim Extreme 3D (Eveline). 
A zrobiłam to, w ramach jednego z postanowień typu "od poniedziałku". 

Ciekawe, jak długo w nim wytrwam...? ;)

niedziela, 28 października 2012

Suseł

Od wczorajszego popołudnia, Zwierzak znajduje się w stanie przypominającym hibernację. Zjada z dwóch cycków, dopycha butlą i śpi. Budzi się gdy zgłodnieje, zje, porozgląda się chwilkę i znów zapada w sen. Czuję się tak, jakbym znów miała w domu noworodka, któremu oprócz suchej pieluchy, pełnego brzuszka i snu, nie trzeba było nic więcej do szczęścia.

Ale Zwierzak nie jest już noworodkiem, to słusznych rozmiarów niemowlak, który cieszy się do wszystkiego i domaga uwagi. Gdzie on się podział? Trochę paradoksalnie, ale tęsknię za nim, za moim absorbującym, roześmianym chłopcem.

Chory na pewno nie jest. Nie kaszle, nie marudzi, katarku też nie ma, a temperaturę sprawdzałam mu już ze sto razy i za każdym razem była w porządku. Więc co mu dolega? Czyżby jesienno - zimowa aura tak na niego wpłynęła?

 I czy to znaczy, że tak jak suseł, wybudzi się, dopiero na wiosnę?


Forumowy Szał Zakupowy (FSZ)

Mamusiowe forum, na którym się udzielam, to jednostka silnie epidemiologiczna. Wystarczy jedna, rzucona mimochodem informacja i wszystkie* mamy wpadają w szał. Niestety**, zazwyczaj jest to szał związany z silną chęcią posiadania czegoś, a co za tym idzie, kupnem tej rzeczy.

Gdy byłyśmy jeszcze w dość wczesnej ciąży, największym wzięciem cieszyły się produkty spożywcze i wyczyny kulinarne. Pani X napisała, że je lody i nagle wszystkie mamusie biegły do lodówki, albo wysyłały tż'tów do sklepu. Pani Y wyraziła ochotę na frytki, więc my też strugałyśmy ziemniaki, itd. 

Później, zaczęło się kompletowanie wyprawki i mnóstwo kwestii do rozstrzygnięcia. Co jest niezbędne? Na co zwracać uwagę? Gdzie kupić, żeby było najtaniej? Jakiej firmy? Ile sztuk? etc. Więc, zebrałyśmy sobie tą wiedzę do kupy i powstała lista wyprawkowa, umieszczona na pierwszej stronie. Nie wiem, jak reszta, ale ja bazowałam na niej w dużej mierze.

Kiedy temat podstawowej wyprawki został już jako tako zamknięty, pojawiły się propozycje rzeczy, które niezbędne nie są, ale są ładne lub fajnie byłoby je mieć. 
Co z tego, że mam już 3 kocyki, skoro dopiero ten, który kupiła Pani Z, podbił moje serce? Kupuję, a jakże!
Pięćdziesiąte piąte body w tym samym rozmiarze? Czemu nie, skoro na pozostałych pięćdziesięciu czterech, nie ma takiego napisu. 
I tak przez całą ciążę.

W końcu, mamusie się "rozsypały", na świat przyszły maleństwa i prawie wszystko uległo zmianie... 
Prawie. Bo szał zakupów jak trwał, tak trwa. 

A o tym, co kupiłam powodowana jego siłą, napiszę już wkrótce.


* no, może nie wszystkie... ale zdecydowana większość
** albo i stety ;)


piątek, 26 października 2012

Hymn do Zwierzaka i jego Taty cd.

A teraz, bardzo nieskromnie i z nie lada satysfakcją, skupię się na Tacie Zwierzaka oraz rozlicznych zaletach jego charakteru. 

Tata Zwierzaka nie wstydzi się swoich uczuć i potrafi o nich mówić.

  • "Nawet nie wiesz, jak ja za Wami tęskniłem! Cały czas zastanawiałem się co robicie, czy Zwierzak śpi i daje Ci pospać, czy nie boli go brzuszek, itd. Obudź mnie dzisiaj wcześniej, chcę pobyć z Wami jak najdłużej. A teraz mnie przytul, bo jestem Ciebie spragniony."
  • "Jaki ty jesteś śliczny synku, taka mordeczka moja kochana. Moja, moja, moooja mordeczka! Choć synku, przejdziemy się po mieszkaniu, Tatuś Ci wszystko pokaże..."
  • "Kocham Cię skarbie. Mówiłem Ci już dzisiaj, że Cię kocham? Jestem z Tobą bardzo, ale to bardzo szczęśliwy."

Tata Zwierzaka dba o moje dobre samopoczucie.

  • "Wiesz co skarbie, to ty jedź sobie z dziewczynami na te zakupy, a ja zostanę z małym w domku. Weź moją kartę, jakby Ci brakło pieniążków i kup SOBIE coś ładnego."
  • " Ja biorę małego na spacer, a ty zrób sobie to mini coś w wannie. Jak wrócę, to nabalsamuję Ci plecki."
  • "Kupiłem Ci tiramisu / pączusia / rafaello / ciasteczka, żebyś rano do kawki miała."

Tata Zwierzaka nie szczędzi mi komplementów i nie ma w tym fałszu, ani ukrytych intencji.

  • "Ale pyszny obiadek zrobiłaś!"
  • "Skarbie, jaką Ty masz dupcię sexowną! I cycuszki. I brzuszek. I nóżki. Ty cała jesteś sexowna!"
  • "Jak Ty to wszystko ogarniasz / zapamiętujesz!? Jesteś niesamowita" 
  • " Tak z twarzy, to też niezła dupa jesteś."
  • " Jesteś wspaniałą mamą dla Zwierzaka, nie mógłby mieć lepszej."
  • " Jaka Ty jesteś wrażliwa i dobra... Czasami aż za dobra! Taka pierdolona Matka Teresa."
  • " Ty to masz łeb skarbie." (w sensie, że mądra jestem i błyskotliwa)

Tata Zwierzaka pamięta o wszystkich ważnych okazjach.


  • Urodziny
  • Imieniny
  • Rocznica rozpoczęcia związku
  • Rocznica ślubu
  • Dzień kobiet
  • Walentynki

Tata Zwierzaka rozbawia mnie do łez


  • "Wydaje mi się, że schudłem."
  • "Zobaczysz, że kiedyś Ci wpierdolę"
  • "Na kolana. I przeproś."

Tata Zwierzaka przejął na stałe kilka prac domowych i wcale nie musiałam go o to prosić.

  • odkurza
  • rozwiesza pranie
  • myje gary
  • wynosi śmieci
  • robi zakupy

Tata Zwierzaka zajmuje się synkiem i robi to sam od siebie, z największą przyjemnością.

  • karmi 
  • przewija
  • zabawia
  • nosi na rączkach
  • zabiera na spacery
  • pomaga przy kąpieli

Tata Zwierzaka używa magicznych słów 


  • Dziękuję
  • Przepraszam
  • Proszę

oraz zwrotów


  • "Rób, jak uważasz."
  • "Masz rację kochanie."

I jak tu się nim nie pochwalić?



(a to i tak, nie wszystkie jego zalety)

czwartek, 25 października 2012

Hymn do Zwierzaka i jego Taty

Hymn ( z greckiego hymnos - pieśń pochwalna ) - uroczysta i podniosła pieśń pochwalna o apostroficznym charakterze wypowiedzi, komponowana na cześć bóstwa, szczególnej osoby, wydarzenia, ojczyzny, a także idei. (...)

Oczywiście, pieśni tu tworzyć nie będę, ani wypowiadać apostroficznie, ale że o szczególnych osobach i w samych superlatywach, to podciągnęłam to pod hymn. Wolno mi, jestem u siebie ;)

Zacznę od Zwierzaka, który z dnia na dzień, nabył nowe umiejętności i zainteresowania, oraz stał się jeszcze bardziej roześmiany i komunikatywny niż miało to miejsce dotychczas.
Jego najświeższym uwielbieniem cieszą się światełka, grzechotki i piszczałki, oraz własne rączki, których istnienie dopiero co odkrył, jak również próby informowania Nas o swoich potrzebach, w NieTylkoPłaczący sposób. I tak
- kiedy jest głodny, mówi "giee, giee, gieeee"
- kiedy się nudzi lub oczekuje zmiany pieluchy, mówi "nie, nie, niiiie"
- kiedy jest śpiący, pociera piąstkami oczka
- kiedy się niecierpliwi, to marszczy brwi i wierzga kończynami 
- kiedy się ekscytuje, to robi taaaakie O_O gały i charczy, wysztywniony jak RoboCop 
- a gdy cieszy się i uśmiecha, to już wiem, co miał na myśli Janusz Korczak, mówiąc że  "kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"
Naprawdę, niesamowita jest Zwierzaka mimika, różnorodność gestów i dźwięków, które potrafi z siebie wydobyć. Te wszystkie samogłoski wypowiadane na jednym wydechu, parę spółgłosek, które potrafi z nimi połączyć (g,j,n,h) oraz piski o wysokim natężeniu dźwięku, będące zalążkiem dorosłej mowy. Pod tym względem, najpiękniejsze są chwile tuż po przebudzeniu, kiedy odnajdując wzrokiem znajomą twarz, uśmiecha się szeroko i z przejęciem opowiada o tym, co właśnie mu się przyśniło. A opowiada to tak, że bez trudu potrafię wyobrazić sobie ten niezwykle kolorowy i mleczkiem płynący świat, z jego marzeń sennych...

Ah! Byłabym zapomniała... Zwierzak spał od 21.00 do 03.55 a potem od 04.20 do 08.20. Czyż on nie jest wspaniały!?

Cdn.




środa, 24 października 2012

Marzycielska Poczta

to akcja, polegająca na pisaniu listów i wysyłaniu kartek do chorych dzieci. Dowiedziałam się o niej od Misiowej Mamy i mam zamiar wziąć w niej udział, do czego zachęcam również i Was. Parę groszy, które wydacie na znaczek i kopertę, to naprawdę niewielka cena za uśmiech na twarzy dziecka, które z powodu choroby, nie zaznało w życiu wiele radości. Więcej szczegółów TUTAJ

wtorek, 23 października 2012

Noc na odwyku

Spanie z dzieckiem silnie uzależnia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. 
Po raz pierwszy, Zwierzak przespał ze mną całą noc kilka dni temu, przy okazji szczepienia. Bałam się, że zacznie gorączkować, wymiotować lub mieć trudności z oddychaniem, dlatego po ostatnim karmieniu, zamiast odłożyć do koszyka, zostawiłam go w swoim łóżku. Na szczęście, obyło się bez żadnej z reakcji poszczepiennych, ale na wszelki wypadek, Zwierzak spał ze mną jeszcze kolejnej nocy. I jeszcze kolejnej... A gdy po kilku takich nocach, Tata Zwierzaka spytał, dlaczego wciąż śpię ze Zwierzakiem, wymówek mi nie brakowało

" Bo mi tak łatwiej w nocy, cycka wywalę do karmienia i już"

" Bo Zwierzak już taki duży, że niewygodnie mu w koszyku"
" Bo koszyk przy kaloryferze i Zwierzakowi za gorąco"
" Bo koszyk na podłodze i Zwierzakowi zimno"

i tak dalej, i tak dalej... A im dalej, tym wymówki głupsze, a zdziwienie Taty Zwierzaka większe. W końcu, posadził mnie sobie on na kolanach, spojrzał głęboko w oczy i z szerokim uśmiechem stwierdził, że podobnych bzdur, to dawno z moich ust nie słyszał*. I miał rację.

Zwierzak ma swój pokoik, a w nim łóżeczko, w którym w każdej chwili może zacząć spać, a elektroniczna niania z wszystkimi bajerami, tylko czeka na rozpakowanie. Tak więc, nie musi spać ze mną, żeby było mu wygodnie i żeby był bezpieczny. Jeśli zaś chodzi o nocne karmienie, to tak naprawdę nie ma różnicy, gdzie Zwierzak śpi, bo zanim podam mu cycka, zawsze go najpierw przewijam. Teorie obalone.

A prawda jest taka, że podczas samotnych nocy w wielkim łóżku, cudownie jest mieć obok siebie, takie małe, ciepłe i pachnące ciałko, które tuli się ufnie do Ciebie, ściskając w piąstce Twój palec. Przespanie tak całej nocy, to nie to samo, co przyśnięcie przy karmieniu, to zbliża jeszcze bardziej, naprawdę uzależnia.
Niestety, dla Naszego wspólnego dobra, musiałam tego zaniechać. Dzisiejszej nocy znów tuliłam się do misia**, a Zwierzak spał w... koszu, obok mojego łóżka, żebym choć mogła na niego patrzeć.



* ja jestem ta mądra, a on jest ten... miły ;)
** tak, tak - śpię z misiem :D

poniedziałek, 22 października 2012

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 2-go miesiąca.

Zwierzak potrafi

- uśmiechnąć się świadomie
- płakać łzami
- jeść z butli 
- głużyć i piszczeć 
- ułożyć usta w podkówkę 
- ssać prawą piąstkę 
- zająć się sobą przez krótką chwilę
- wyciągać rączki w kierunku zabawek
- odpychać się nóżkami, kiedy leży na pleckach
- obesrać się po pachy

Zwierzak jest
- długi na 60cm
- ciężki (6kg!)
- naprawdę bardzo silny
- zaszczepiony po raz pierwszy
- podobny do dziadka od strony mamy

Zwierzak ma
- ślinotok
- irokeza (boki się wytarły)
- coraz ciemniejsze oczka
- cellulit na pupci
- trzy podbródki 
- mnóstwo fałdek
- nieposkromiony apetyt (8-10 karmień na dobę)


Wszystko mnie wkurwia!


Dosłownie. A najbardziej wkurwia mnie to, że wszystko mnie wkurwia i na odwrót. A kiedy uświadamiam sobie, że tak naprawdę nie mam powodów, żeby się wkurwiać, to wkurwiam się jeszcze bardziej. Aaaaaa! Ależ ja jestem wkurwiona!
Powinnam się leczyć?

piątek, 19 października 2012

Wietrzne wspomnienie i aż kobieta


Jest noc. Na zewnątrz wieje zimny i porwisty wiatr, którego gwałtowne podmuchy, raz po raz, uderzają w szybę niezbyt szczelnego okna. Strumień chłodnego powietrza przedostaje się do sypialni i poruszając zasłonami, owiewa moją twarz. Przenika mnie dreszcz. Tata Zwierzaka akurat ma wolne i leży obok, więc mówię do niego szeptem
- Ale wieje...
- Nooo...
odpowiada półsennie i obejmuje mnie mocniej ramieniem. Po chwili, czuję we włosach jego miarowy oddech, a ciepłota jego ciała, parzy moje plecy. Z drugiej strony mnie, przytulony do lewej piersi, leży Zwierzak. Oczka ma zamknięte, twarz spokojną, a w kąciku jego małych, idealnie skrojonych usteczek, lśni się kropelka mleka. Przytłumione światło lampki nocnej, wygładza jego rysy i rzuca cień rzęs na pulchne policzki. Mój synek malutki, aniołeczek kochany... Jest taki piękny! Serce zalewa mi fala ciepłych uczuć, niemożliwych do opisania, a do umysłu wkrada się błogostan. Zapominam o niepokoju, o szalejącym na zewnątrz wietrze. Odpływam w krainę marzeń sennych, ciągnąc za sobą trzy słowa: Ja, Oni, Szczęście.

Kilka godzin później, budzę się w podłym nastroju i z niewiadomych przyczyn wściekam na Tatę Zwierzaka, który zamiast przyznać mi rację i okazać skruchę, unosi się męską dumą. Od tamtej pory*, odzywamy się do siebie tonem służbowym i tylko w sprawach związanych z domem lub Zwierzakiem.

* czyli od wczoraj. A dziś zapewne się pogodzimy, bośmy mięczaki takie, co cichych dni nie znoszą. Tata Zwierzaka przeprosi za bycie tylko mężczyzną, a ja, jako  kobieta, łaskawie mu ten defekt wybaczę. A potem, będziemy żyć długo i szczęśliwie, aż do następnej kłótni o nic. Jak zwykle, zresztą.

Rękoczyny


Jak co dzień rano, siedzimy sobie ze Zwierzakiem w salonie. Zwierzak na leżaczko-bujaczku, a ja na podłodze, tuż obok niego. Śpiewam piosenki i robię głupie miny, a on zaciesza machając przy tym rączkami. Nagle, jedną z nich uderza się w twarz, po czym spogląda na mnie z wyrzutem i wykrzywiając usteczka w podkówkę, zaczyna rozpaczliwie płakać. 
Biedny Zwierzak, myśli że mama go bije.

Krew mnie zalewa



dosłownie i w przenośni.
Dosłownie, gdyż pomimo zażywania tabletek antykoncepcyjnych, przedwczoraj wieczorem dostałam okres. I w przenośni, ponieważ w okres mojego okresu wbił się drugi skok rozwojowy Zwierzaka. Jestem zmęczona, wściekła, obolała i ... , a na dodatek, zużyłam już wszystkie podpaski i siedzę z ręcznikiem papierowym w majtkach.                               
"What more could I ask for!?" (ironia)
A Tata Zwierzaka śpi.

Karuzelki, pałąki i inne pierdołki



zaczynają już Zwierzaka interesować. Potrafi wgapiać się w nie przez dobry kwadrans i nic, nawet twarze rodziców, nie są w stanie rozproszyć jego uwagi. Na początku jest bezruch. Zwierzak zastyga wyciągnięto-wyprężony i jedyna część ciała, którą jest w stanie poruszyć, to jego oczy. Skupionym wzrokiem ślizga się po latających (karuzelka), dyndających (pałąk) lub trzęsących (stymulacja ręczna) zabawkach, tak długo, dopóki nie zauważy pewnej zależności w ich poruszaniu. Kiedy już wie, że kręcą się w kółko (karuzelka), huśtają przód-tył (pałąk) lub wykonują bliżej nieokreślone rewolucje (stymulacja ręczna), to wtedy zaczyna się jazda. Sapiąc niczym onanista*, wyciąga rączki do góry i mąci nimi w powietrzu, nierzadko uderzając się w głowę. Kopie nóżkami, wygina tułowiem i nie wiem co jeszcze, bo ruchy ma gwałtowne. W każdym razie, na tak zaawansowanym poziomie ekscytacji, możliwości rozwoju wydarzeń są dwie**
- Zwierzak nie trafia w żadną z zabawek i zaczyna się wściekać, co jest sygnałem do zakończenia zabawy w trybie natychmiastowym
- Zwierzak trafia w którąś z zabawek i z radości krztusi się śliną, co jest powodem zakończenia zabawy w trybie natychmiastowym
W obu przypadkach, zjawiam się przy nim z prędkością światła, biorę na rączki i tuląc policzkiem do jego policzka, zapewniam że "Już dobrze skarbie, jesteś u mamusi. Już dobrze..."


spotkałam raz takiego w drodze do pracy. Miał rozpięty płaszcz, pod płaszczem nic, a w rękach miętosił ptaszka. Ekshibicjonisto - onanista pieprzony.
** z utęsknieniem czekam na trzecią pt. Zwierzak trafia w którąś z zabawek i nie krztusi się śliną, po czym trafia jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I tak przez kilka godzin... ;)


Magia cyferek


2008 - rok, w którym ja i Tata Zwierzaka zaczęliśmy być razem
20.08 - dzień, w którym urodził się Zwierzak
Że też wcześniej tego nie zauważyłam ;)

4 lata



4 lata temu, dokładnie o tej porze czekaliśmy, z Tatą Zwierzaka na jego siostrę, która miała po Nas przyjechać. To była sobota*, a my wyszliśmy właśnie od znajomych po całonocnej, mocno używkowej imprezie. Co najśmieszniejsze, wyszliśmy jako para, choć przyszliśmy jako "TYLKO znajomi". Tata Zwierzaka już dawno robił do mnie podchody, ale ja udawałam, że tego nie widzę. Nie chciałam go, był zupełnie nie w moim typie. I nagle, na tej właśnie imprezie, coś we mnie pękło. Sposób, w jaki podtrzymywał mnie nad ubikacją, gdy opróżniałam zawartość żołądka i fakt, że przez resztę nocy dbał o moją wygodę, były totalnie rozbrajające.   A ja byłam pijana. Baaardzo pijana. I choć wstyd się do tego przyznać, mógł zrobić ze mną wszystko. Zamiast tego, otulił mnie ciepłym kocem i czule kołysząc w swoich ramionach, pilnował bym była bezpieczna.               I byłam. (...)
Od tamtej pory, jesteśmy niemal nierozłączni. Z dwójki nastolatków, żyjących "tu i teraz", ewoluowaliśmy do ludzi, myślących całkiem już przyszłościowo. Chęć nieustannego bycia razem sprawiła, iż całkowicie przeskoczyliśmy etap randek, na rzecz wspólnego zamieszkania, przy czym decyzja o ślubie i dziecku, była już tylko formalnością, do której też z czasem dojrzeliśmy.
I teraz jest dobrze. Jest tak, jak zawsze chciałam by było, a nawet lepiej. Pomimo ciągłego borykania się z problemami codzienności, nie zamieniłabym tego życia, na żadne inne. Bo właśnie to życie, z tym właśnie mężczyzną, jest tym jedynym, którego pragnę. 
Kocham Cię Tato Zwierzaka! Jestem pijana Twoją miłością, odurzona byciem z Tobą...
I życzę sobie, by było tak zawsze.

* po dokładnym sprawdzeniu, okazuje się, że 10 październik 2008 roku wypadał w piątek, a nie w sobotę, więc 4 lata temu, o tej porze, zastanawiałam się, co ubrać na imprezę, która odmieni moje życie.               Ale czy to ważneee? ;)

Kawał chłopa



z tego naszego Zwierzaka! Byliśmy z nim dzisiaj na wizycie kontrolnej u lekarza i niemal padłam na zawał, gdy okazało się, że waży już 5750g. Ja wiem, że w pierwszych trzech miesiącach niemowlę najszybciej przybiera na wadze, ale żeby aż tak!? Przecież w zeszły poniedziałek miał jeszcze 4-kę z przodu... Normalnie nie do wiary.
I tak sobie teraz myślę, że niech rośnie nam Zwierzak taki tłuściutki, niech zbiera fałdki nowe. Zgłoszę go wtedy do reklamy Michelin'a i będzie zarabiał na rodzinę, a co!? ;)

Obiad



Tata Zwierzaka, to bardzo ciekawska i domagająca się mojej uwagi istota. Ponadto, lubi wiedzieć co robię (i dlaczego nie jest to głaskanie go po głowie), kiedy jestem schowana za ekranem laptopa i z pasją uderzam w klawiaturę. Oczywiście, domyśla się że piszę, ale z kim?, gdzie? i po co? - ot, co najbardziej go interesuję. Więc, żeby zaspokoić ciekawość Taty Zwierzaka i uniknąć wszelkich podejrzeń z jego strony, odpowiadam mu zawsze zgodnie z prawdą
" Rozmawiam przez GG " + informacja z kim i na jaki temat
" Dodaję komentarz " + informacja komu i o jakiej treści
" Zostawiam opinię " + informacja komu lub którego z moich zakupów dotyczy
" Odpisuję na maila/wiadomość " + informacja od kogo i w jakiej sprawie
" Udzielam się na forum " + skrót tego, co słychać u mamusiek i Ich dzieciaczków
jednak wczoraj, odpowiedziałam mu inaczej niż zwykle
" Dodaję wpis na bloga "
Zaintrygowany nowym wariantem odpowiedzi, oraz obco brzmiącym słowem na B, zerknął mi przez ramię i zaczął czytać. 
- A po co to piszesz?
- Dla potomności
- Serio?
- Nie wiem, może... 
- Ktoś to przeczyta?
- Hmm... Ktoś na pewno.
- To dlaczego nie napisałaś, że zrobiłem dziś obiad!?
( przerwa na zebranie szczęki z podłogi)
- Jak jutro też zrobisz, to o tym napiszę.

Zgadnijcie, co robi Tata Zwierzaka?
:D

Ale za to niedziela



Tak, niedziela będzie dla Nas. Dla Naszej małej rodzinki.
Zaczęliśmy ją standardowo, Ja i Zwierzak, tym razem jednak, towarzyszył nam też Tata Zwierzaka. Nie musiał odsypiać nocki, bo spędził ją w domu (nareszcie!)* więc tuż przed siódmą, ramię w ramię, zasiedliśmy w salonie. I znów
- husiu-husiu
- łapci-łapci
- zabaweczki 
- książeczki
- śpiewanie piosenek
a potem Zwierzaka drzemka, w trakcie której zjedliśmy śniadanko i oddaliśmy się przyjemnością. Tata Zwierzaka włączył playstation, a ja włączyłam żelazko celem wyprasowania Zwierzakowych ubranek. Przy okazji, okazało się, że większości z nich jest już za mała i z kupy prasowania zrobiła się raptem kupeczka. Ach, jak ja "Lubię to!".
(...)
No i dupa! Zapomniałam co chciałam napisać... Tak to jest, gdy przerywa się pisanie i wraca do niego, po kilku godzinach. W każdym razie, zmierzałam do tego, że nawet zwyczajny, rutynowy dzień może stać się niezwykłym, jeśli spędza się go z bliskimi, a znienawidzone czynności zmieniają się w przyjemność, gdy wykonuje się je dla tych, których się kocha.

* nie każdy weekend ma Tata Zwierzaka wolny :(

Sen jest dla słabych



A mi przez całe życie mówiono, że muszę być twarda. Że skoro mam miękkie serce, to muszę mieć twardą dupę i że jeśli czegoś chcę, to muszę o to zawalczyć, bo los nie będzie mnie rozpieszczał. Więc byłam, miękka i twarda zarazem, waleczna kiedy trzeba. Jedną rękę wyciągałam do potrzebujących, drugą zmagałam się z przeciwnościami. Wszystko co osiągnęłam, zawdzięczam głównie zaparciu i wierze we własne siły. Więc czemu teraz, czuję się taka bezradna? Dlaczego kilka bezsennych dni i nocy sprawiło, że zaczynam wątpić w siebie?
Zwierzak. Mój malutki kochany synek, skarbeczek mamusi najdroższy.  Cosik mu się poprzestawiało i ostatnimi czasy, nie daje mi k..wa spać! Wymiękam... Od pierwszych dni życia, przesypiał mi w nocy minimum 6h jednym ciągiem. Zadowolona i wyspana obnosiłam się dumą, zachwalając uroki macierzyństwa. Każdy kto spytał, wiedział że Zwierzak przesypia całe noce z jedną tylko pobudką na karmienie, pozwalając mi spać dłużej, niż miało to miejsce, gdy jeszcze nie było go na świecie, a ja pracowałam. Och!-om i Ach!-om nie było końca i nagle... coś w Zwierzaka wstąpiło. Po wieczornym rytualne kąpieli i karmienia zasypia tak jak zawsze, ALE
- budzi się po trzech, nie sześciu godzinach
- sra przed, po i w trakcie karmienia, a wcześniej nie srał wcale
- karmienie zajmuje czterdzieści, nie dwadzieścia minut*
- jedno karmienie nie wystarcza
- więc ledwo zdążę zasnąć, a już budzi mnie na następne
- po czym stwierdza, że sen nie dla niego
- i z bezzębnym uśmiechem wita kolejny dzień
Zrezygnowana, mijam się z mężem w sypialni** i z kawą w ręku zasiadam w salonie. Husiam, rozśmieszam, pokazuję zabawki itd. Patrzę na roześmianą mordkę Zwierzaka i czuję, jak siły witalne zastępują miejsce senności. Jest super!
A potem Zwierzak zasypia, a ja siedzę na sofie z gałami jak 5zł i klepię w klawiaturę, bo jak na złość nie mogę zasnąć. Wreszcie***, zmęczone monitorem oczy, ponownie zaczynają się kleić. Odkładam laptopa, zasłaniam zasłony**** i z błogim uśmiechem opadam na poduszki.
Po trzech sekundach budzi mnie seria wystrzałów z karabinu maszynowego i czyjś rozpaczliwy krzyk*****. Zwierzak się zesrał...
I tak jest codziennie, od 11 dni.
Heeelp!!!

* "dwa cmoknięcia, dwa chrapnięcia"
** jak już kiedyś wspomniałam, Tata Zwierzaka pracuje na nocną zmianą
*** po sprawdzeniu poczty, facebook'a, mamusiowego forum, ebay'a etc.
**** nie mogę spać, gdy jest zbyt jasno
***** łeee! łeee! łeeEEeee!!! (tłum. "zmień mi pieluchę")

Ciśnienie to podstawa



Moja wczorajsza rozmowa z Tatą Zwierzaka, tuż po "post-natal check"* w naszej przychodni:
- I jak tam po wizycie, wszystko w porządku?
- Tak, wszystko ok. Zmierzyli mi ciśnienie, spytali czy nie mam depresji, przepisali tabletki antykoncepcyjne...
- Aha. A co z maciczką, wróciła już na swoje miejsce?
- Nie wiem, nie sprawdzali.
- A pipka zagojona?
- Nie wiem, nie sprawdzali.
- To co oni Ci sprawdzali!?
- No... ciśnienie mi sprawdzali.
- I jak?
- 113/68
- Czyli w normie?
- Ehem.
- No to super! Tak się cieszę, że wszystko w porządku... (ironia)  Dawaj buziaka!
- :*

* badanie po-połogowe, na które zaprosili mnie listownie (!)

Weź pigułkę,



czyli powrót do doustnej antykoncepcji hormonalnej.
Tym razem jednak, raczyć się będę samym progesteronem, gdyż tabletki, które mi przepisano, estrogenu w składzie nie mają. Nazywają się Cerazette i mogą być stosowane w czasie karmienia piersią, a skuteczność ich, polega głównie na hamowaniu owulacji. Do przyjmowania codziennie o stałej porze*, bez przerwy na menstruację. Skutków ubocznych brak, ale tylko dlatego, że celowo pominęłam część ulotki traktującą o nich.             Im mniej wiem, tym lepiej śpię**. 
Dobranoc.

* w moim przypadku o 17:00
** dotyczy tylko zagadnień negatywnych

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 1-go miesiąca.



Zwierzak potrafi
- podnieść główkę ( 6-ta doba życia)
- podnieść główkę i nią kręcić (20-ta doba życia)
- przekręcić się z brzuszka na plecki (20-ta doba życia)
- wodzić wzrokiem (4-ty tydzień życia)
- uśmiechnąć się (4-ty tydzień życia)
oraz srać i sikać na swoich rodziców, jak także przywalić im z "dyńki"       (od urodzenia)

Zwierzak jest
- długi na 54cm
- idealnie ciężki (4,5kg)

Zwierzak ma
- /lub raczej nie ma pępkowego kikuta (7-ma doba życia)

Dieta matki karmiącej



Stosuję, a jakże! W wersji brytyjskiej. Z dopiskiem "light". Dla niewtajemniczonych, brytyjska dieta matki karmiącej tym różni się od polskiej, że oprócz
- chleba
- wody
- gotowanego kurczaka
- marchewki
można spożywać też wszystko inne. Dopisek "light" natomiast, sugeruje że ze wszystkiego innego, wykluczone zostały dania typu fast food i napoje gazowane*. A także używki wszelakie**. I tyle!

* Z wyjątkiem Warki Radler
** Z wyjątkiem Warki Radler i słabiutkiej kawy o poranku

Uprzedzając wszelkie słowa krytyki, pragną poinformować, iż stosowanie tej diety pozostaje bez wpływu na układ pokarmowy Zwierzaka. Zarówno ja, jak i on, nie wiemy co to kolka. Gorąco polecam!

Bo on się wstydzi



On, czyli mój mąż. Tata Zwierzaka. Jak zwykle, po powrocie z pracy*, wziął prysznic, a następnie wpakował się do małżeńskiego łoża. Tym razem jednak, wpakował się na golasa. Ot tak, żeby pewien fragment ciała podrażniony po goleniu, mógł sobie swobodnie oddychać. Korzystając z okazji, że jeszcze nie zasnął**, poprosiłam go o przewinięcie Zwierzaka, który właśnie wybudził się na karmienie:
- Ok. Tylko daj mi chwilkę, bo muszę założyć majtki.
- A po co Ci majtki do przewijania!?
- Żeby mały nie widział mnie na golasa.
- ???
- Bo się wstydzę!
- <lol>
 Założył majtki i poszedł przewijać.

* Tata Zwierzaka pracuje na nocną zmianę i wraca do domu o 7:23
** Tata Zwierzaka, a nie fragment ciała ;)

Kryzys laktacyjny



Pierwszy, na przełomie drugiego i trzeciego tygodnia udało mi się pokonać. Przy obecnym, trwającym już sześć dni, poddałam się w dniu numer 4, podając Zwierzakowi butlę. I wiecie co? Uszczęśliwiłam siebie i dziecko! Oraz producentów butelek Dr Brown's (Handi Craft) i mleka modyfikowanego Aptamil (Milupa). Oczywiście, nie zamierzam porzucić karmienia piersią na rzecz butelki, ale katować też się nie będę. Więc dokarmiam Zwierzaka gdy u mnie pusto. Trzy doby nieustannego wiszenia na cycu, kosztem mego snu i zdrowia psychiczno-fizycznego w zupełności wystarczą. Ja się męczyłam, Zwierzak się męczył a Tata Zwierzaka był męczony, gdyż sfrustrowana własną niemocą, zrobiłam sobie z niego worek treningowy*. W momencie włączenia butli, skończyły się Nasze problemy, więc dlaczego, zdaniem niektórych powinnam czuć się winna?

 * W sensie emocjonalnym, rzecz jasna.

Zwierzak



Bo gdy się urodził był cały kudłaty... Kudłaty miał łepek, uszka i barki. Kudłate rączki, kudłate nóżki, i bardzo kudłaty odcinek lędźwiowy. No Zwierzak! Taki mały, siny, kudłaty ssak. 
Przyszedł na świat w poniedziałek, 20go sierpnia 2012, o godzinie 16:58 czasu brytyjskiego. A dokładnie wpłynął, bo rodziłam w wodzie. Sam poród, choć do przeżycia (martwa bym nie pisała), do przyjemnych nie należał, więc gdy się zakończył, poczułam ogromną ulgę. I tylko ulgę. A później powalił mnie ciężar odpowiedzialności. " Jestem mamą!"
W chwili obecnej (39 dni później), mogę śmiało powiedzieć, że kocham Zwierzaka nad życie. Jest moją radością, miłością, promyczkiem, iskierką etc.
I właśnie dlatego, postanowiłam o Nim pisać.
I nie tylko o Nim.
W sumie, to o wszystkim.
Z tym, że przez nowy pryzmat.
Pryzmat bycia mamą.
Mamą Zwierzaka.